Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Szum wód — — jaki cudowny — — królewska natury
pieśń — — tam pośród głazów w dolinach się toczą — —
lecz gdy źrenice wznoszę nad siebie, do góry,
cóż one tam w niebiosach, tam, w tej ciemni zoczą?...
Nie wiem — zgadnąć nie mogę — — wiem, że w piersi mojéj
kłąb żmij krew moją ssących zwichrzony się roi...
Gdyby kto zajrzał w duszę człowieka
nie wtedy, gdy maskę kładzie — —
kiedy, całej maskaradzie
życia daleka,
jest sobą, prawdę sama przed sobą wyznawa:
o jakże dusza ta jawi się krwawa!
Cóż cię boli!? Głód boli! Szukałaś dokoła,
ofiarowałaś siebie i wszystko, co twoje —
szukałaś — ach! nie anioła!
szukałaś serca, co bije, jak twoje,
szukałaś myśli, co się z twoją splata,
ofiarowałaś wszystko, coś w swem wnętrzu miała,
rozpuściłaś, jak głupiec, krwi nąjlepsze zdroje,
a głuche Nic — to twoja jedyna zapłata!
Przeklęty, kto w życiu szuka,
kogo żądza tęsknot gnała,
kto pragnie i kto pożąda!