Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezye T. 6.djvu/106

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



Złoty ptak.

Przyleciał do mnie piękny ptak,
ptak o złocistych lśniących piórach,
i na ramieniu mojem siadł
przywykły kędyś śpiewać w chmurach,
i jasny we mnie wlepił wzrok,
oczy, w których się świecą tęcze,
gwiazdy, płomienny burzy mrok,
błędne i czyste mgły pajęcze.
Rzekłem: co z tobą począć mam
latawcze, coś obłoki zbrodził?
Chorym cię do szpitala dam,
byś śpiewem im cierpienia słodził.
Niech im twa pieśń łagodzi ból — —
zamknięci w szpitalnianej celi
niech czują słodki zapach pól,
niech ich lipowy szum weseli...
Lecz on rzekł: nie daj mnie!...

Więc rzucę ciebie — rzekłem doń —
na drzewo w miejskim gdzieś ogrodzie: