Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezje Ser. 8.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ma utopić ta trzoda bydła w krwawej jusze?
To więc jest przeznaczenie Prawdy?!... Tak: bo ona
jest tylko jedna, jako jedno słońce w niebie —
i słońce jedna tylko chmura rozciągniona
zadławi i zasłoni i w sobie pogrzebie...

Lecz widno go — — z wzniesionem czołem jasnem, śmiałem,
wsparty o broń, spokojny, jak posąg spiżowy,
spogląda z barykady na wojsko w ulicy,
jako na zgotowane do przypływu morze.
Nie zadrgnie mu powieka przed żołnierzy strzałem — —
on jest teraz jak owi śmierci robotnicy,
co dobrowolnie trupy grzebią w czas morowy
bez drżenia serc — — on nie jest trwożnem śmierci ciałem:
jest myślą, której zabić, zniszczyć nic nie może,
jest myślą dla ludzkości — — nie! wyżej nad światem!
Gdyby się czuł człowiekiem, gdyby ludziom bratem,
nie czekałby żołdackiej kuli — — z własnej broni
wygnałby ból, wstyd, rozpacz z oszalałej skroni!

Spokojny, niewzruszony patrzy z barykady:
wódz — on swoją tu wolą zgromadził tych ludzi,
teraz jak posąg stoi i męstwo w nich budzi —
myślą: jak wódz odważny!... On nie drży przed ciosem,
on jest dziś świata wagą, zegarem i losem,
dla niego być nie może śmierci, ni zagłady.
Czy tu jest? Nie! — Daleko od swoich, od szyków
żołnierskich — — jest wśród wielkich ducha bojowników,
gdzie prędsza, niźli kule, ostrzejsza od stali
myśl z myślą się spotyka i ogniem się pali,
i gdzie Bóg Prawdy, w wieczną uwieńczony chwałę,
śród serc najwyższych jako słońce śród gwiazd pała — —
tu: obalą się tylko martwe, krwawe ciała,
a tam — — tam obalają się w proch światy całe!...