Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezje Ser. 8.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
TŁUM.

Ktoś ty?! Zwid?! Duch?!
Z otchłani — —

PIELGRZYM.

Nie lękajcie się. Wir mgławicy
trwa i ziemia nie jest skończona.
Krążą jej części żywota w przestrzeni,
skrzydlaci gońce otchłanią miotani.
Którego roku, miesiąca, godziny,
zeszło się wszystko?
Ziemia mgławicę, z której w stała, łowi,
jak pająk sieć swą rozpiętą połyka.
Chwyta swe cząstki z niebiosów głębiny,
tak jej należne, jak pszczoły ulowi.
Gdy się ostatnie złączenie dokona,
wraz się rozewrą wrzeciądze ruiny.

TŁUM.

Czemże jesteśmy?!...

GŁOS.

Jak śmiesz tak powiadać?!
Głupi! Stanęła ziemia, jako skała!
Jednym stworzona tchem! Nie jest ci mlekiem,
które pod upał będzie ci się zsiadać.
Bluźnisz! Pan stworzył!...

PIELGRZYM.

W pogłębiu dalekiem
krążą mgławicy cząstki niezgarnięte
jeszcze i jeszcze... Ziemia wciąż się stawa.