Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezje Ser. 8.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



VII.
DALEKO OD OBOZOWISKA.
SKORUPA ŻÓŁWIA.
GŁOS.

Jak mrówki pod tą skorupą
wiją się potworne i żarłe
zjadłością — — urągam im.
Szydzę z nich. Czarne potwarze,
podłe klątwy, gryzące ohydy,
szydzę z was!
Pod tą skorupą, żadna nie śmie
wyjść na nią, bo to był pancerz!
I chociaż ciało rozszarpali
na strzęp, pancerza byli mali,
pancerz pozostał, to sztachety
rycerza, jego posąg wzniosły.
Rzuciliście się jak mrowce,
abyście ciało rozszarpali,
lecz zęby wasze nie rozniosły
czci pancerzowej, dumy wzniosłej.
Oto lecą łowcę:
ptaki, wydziobią zaś doszczętu
te mrówki, to są skrzydłopłynne
myśli me, światłu drogę winne
wzwyż, w przestwór, w cichość, w panowanie,
w nieścigły kryształ wysokości,
tu pozostanie potwarz czarna,
ohydna pleśń, plugawa zjadłość,
sięganie czoła, zawiść marna,