Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezje Ser. 8.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



IV.
MOJŻESZ (nad konającym lwem w nocy)

Oto jest obraz pohyby i nędzy.
Coć przywiodło w pustynię,
królu? Przecz prędzej
nie zginąłeś od spisy
lub ostrych pali w dole?
Coć gnało na jałowe
pustki, kędy gazelli cień się nie przewinie,
ani bawół zawęszy nozdrzami czarnemi?
Oto jest obraz nędzy... Ibisy,
ciągnące na Wschód ziemi,
niech powiedzą, że, który
rozerwał wpół niewolę
i lud niewolny wywiódł, jak chmura grad niesie,
usiadł nad konającym lwem. Tak obu
ujrzy słońce w bezkresie
w stające, ni od żłobu
rumaki faraona
w złotej uprzęży. Lwie!
To jest kres twojej mocy
i to jest króla los, który wiódł lwy
i lwice zajadłe wskos nocy.
O klęty szum nicości,
który napełnia uszy —
o pustynia przeklęta,
gdzie życie, jak karp z odjętą głową,
leży martwe. O dolo,
któraś zmusiła lwa
stargać pęta miłości