Ta strona została skorygowana.
i mleko w skopcu, i chleb, co się kładzie
na białym stole, i woda
i wiader spust
do żłobów i dzwoniące
dzwonki: zostańcie! — Pustkowie, bezdroże
i trud i głód,
złowieszcza noc i w korze
serc czerwie... Poza mną grzbiet
zgięty od cegieł, dozorców bicz —
KOBIETA.
Nie pojmę.
MOJŻESZ.
To serce zamierające,
ten tętna szlak
przetkany łzami, jak tkany
z koralów i pereł pas. — —
KOBIETA.
Weź nas
za swe — —
MOJŻESZ.
Bóg
zapłać. Muszę iść.
KOBIETA.
Nie jadłeś.
MOJŻESZ.
Spieczonego języka
wyschniętej kości jestem,
uczyniłem targ z śmiercią —