Ta strona została skorygowana.
spojrzenie, jakby liści wilgoć — — —
Pasterz-em był — —
idę paść — —
KOBIETA.
Dokąd?
MOJŻESZ.
Dzień mnie okrada
z ziemi. Stada,
krowy, woły, owce, kozy,
com kochał: nie idę już paść.
W pustkę idę i w trud
zgorzkniałych warg, w głód.
Dzień mnie okrada
z miłości duszy.
KOBIETA.
Przecz?
MOJŻESZ.
Stąpnę i cofnę morze!
Lecz cudu
przed serce nie położę,
jak miodu plastr
przed usta. Patrz!
(kładzie jej rękę na czole)
KOBIETA.
Pustki, bezdroże,
wydmy w łachmanach traw,
korowód, w korowodzie
larwy śmierci...
Trwoga — —
MOJŻESZ.
Bądź zdrowa! Tum przy stadzie
zostawił czoła cień i ochłódź ust.
Ty i twe dziecko i krowa i w sadzie
owocu słodka jagoda,