Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezje Ser. 8.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jedną jest droga moja, w jaką stronę
kolwiek się zwrócę — nikt przy mnie nie stawa —
jestem, jak kryształ czysty, blaskiem płonę,
jak diament, co się z niczem skuć nie dawa;
w niczyjej toni cieniem mym nie tonę,
ani się ucho czyjej gry napawa —
wskroś sam przez siebie, nikomu niedłużny,
idę, wśród ludzi jak obcy podróżny.

Jedną jest droga moja, bez różnicy,
czybym na prawo zboczył, czy na lewo —
przede mną Słowo trzaska w błyskawicy,
co Deszczu Ziemi ma spłynąć ulewą:
wiem, czego szukam — — z bezsennej źrenicy
nie tracę gwiazdy, co jest niebios mewą,
wysoko wzbitą, na skrzydle upiętą,
żeglarzom ziemię wieszczącą i święto.

(O, w jakież wielkie, mgliste wysokości
spogląda moja otwarta źrenica — —
jestem brat ciszy, jestem syn światłości,
jestem chowany w wierze: bezgranica — —
precz poza siebie rzucam ścierw i kości —
lecę, gdzie świeci Jutrznia krasolica — —
duch — — gdybym duchem nie był, czyżby ciało
śmiertelny zniosło pot, trud wytrzymało...

Widzialnym cień mój na ziemi, nie Życie —
nie mej istoty treść, co rządzi dłonią — —
jestem ptak, który żegluje w błękicie,
gdy tam, na ziemi, walczę krwawą bronią — —
serca mojego gwiazdy słyszą bicie,
Król-Duch, co doli kieruje harmonją — —
jak anioł, w skrzydła biorę Polskę chorą,
jak aniołowie duszę dziecka biorą.)