Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezje Ser. 8.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

O karabinie polskiego żołnierza,
śmiertelny kwiecie, bujny ponad kwiaty!
W tobie lud święci broń swego rycerza,
w przędzy mąk swoich wijąc cię szkarłaty!
Tyś poświęconą jest arką przymierza
między dawnemi a nowemi laty,
do ciebie serce okrwawione wiodło,
za tobą tęsknił ból — — tyś Polski godło!

Kto mieczem walczył, ten od miecza ginie,
kto mieczem zginął, ten mieczem powstanie —
na dyplomowym śmierci pergaminie
Polsce wyryje bagnet: zmartwychwstanie...
Chwyciłem ciebie w dłoń — w tobie się ninie
maluje ducha zew i serc błyskanie —
nie będę dłużej w ziemi rył się kretem — —
do słońca! Grobu sklep przedrę bagnetem!

Do słońca! Choćby tak patrzało we mnie,
jak nieśmiertelny wzrok Achillesowy:
nie zniżę powiek! Bowiem precz ode mnie
płaszcz niewolniczy pchnąłem i okowy!
Nie żyję więcej trwożnie i nikczemnie,
królewski żywot rozpocząłem nowy,
we mnie to Król-Duch polskiego żywota
wstąpił, jak w morze jasność zorzy złota!

Jam to był śniony przez najwyższe duchy
i ja wołany rozpaczy zwątpieniem —
jak cień chodziłem u wrót — — w domie słuchy
krok mój słyszały we śnie — — byłem cieniem — —
koło zagrody błądząc, jak liść suchy,
zdałem się nigdy niezistnem w cieleniem — —
myślano: pierwszy takby mnie spopielił — —
a oto jestem żyw — w życiem się wcielił!