Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Poezje Ser. 8.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
MARYSIA:

Wartują!
Co Cas lat dziesięć przemierzy,
pytają Stróża Anioła:
czy ich juz Polska nie woła?
Ale mnie serce tak mówi,
ze wy ich obudzić macie —
temu, co przy nich, duchowi
powiedzieć: Cas! Budź ich!

TERESIA:

Gracie
inacej, jak wiejscy ludzie,
choć ino brzęcycie w struny —

MARYSIA:

We strunach wasych pieruny,
ino je w cisy chowacie.
Skały rozpękną, ja cuję!
Wiedź nas! Idziemy ich zwać!
Ja całe Tatry rozkuję!
Dziś cas! Dziś musą juz wstać!
Kiedyzby wyśli ze skały,
jak nie we dni tej lici,
kie naród we krwi spaniały,
jak miesiąc w pełni się świci,
jak dom w iskrzycąch pozogi!
jak dawne w pierunach bogi!

STRASZNY STRZELEC:

Mnie juz te geśle zamarzły — —
dawno juz, dawno ja grał — —
serca się słuchać znalazły,
serca się starły na miał — —
i ja się w Casie zestarzał,