Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Melancholia.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

już ze trzy razy tyle warte, co ja za biust wezmę. Powiadam ci, sypie złotem, aż się źle robi. Powiada, że sprowadzi z Paryża swoje dwie siostrzenice — jeżeli takie same małpy bezogoniaste, to powinni we Florencyi ogród zoologiczny zaraz otworzyć — i także mam je portretować. Gotówem fortunę na tej babie zrobić. A wszystko to dzięki mojemu anielstwu, moim małym ślicznościom, w których się ten koczkodan zaatlantycki rozmiłował. Dobrze, że nie potrzebuję być zazdrosnym.
Powiadam ci, zrób tak, jak ja, ożeń się. Dopiero można być szczęśliwym naprawdę. A na świecie jest tak dużo, tak dużo, tak okropnie dużo szczęścia!...

Twój
Karol Doliński“.


— Tak dużo, tak dużo, tak okropnie dużo szczęścia — powtórzył Juliusz Merten i, nagle, stargawszy list w ręku, rzucił go na podłogę swojej pracowni i deptać począł z wściekłością.
— Bydlę, bydlę! Przeklęte bydlę! — szeptał przez zaciśnięte wargi; po chwili jednak uspokoił się i myślał: — Czego ja od niego chcę? Cóż on temu winien, że jemu jest dobrze a mnie