Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Melancholia.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
MATKA.

Wyprowadź go i niech go rozbiorą, jeśli zechce.

(Tymczasem ksiądz zapoznaje się z Arturem i rozmawia z nim widocznie o Leonie, którego Anna prowadzi ku drzwiom, zkąd wyszedł. Matka zbliża się ku nim. Leon odczuwając to, przyciąga znów Annę ku sobie, czyniąc zarazem wolną ręką ruchy, jakby chciał kogoś odepchnąć. Poznawszy dotknięciem matkę, objawia zadowolenie i pozwala wyprowadzić się Annie).
MATKA (do Artura).

Mój syn jest kaleką, jak pan widzi. Węch jest jego jedynym zmysłem. Panowie zapoznali się? (Artur i ksiądz dają znak potakujący). Leon bywa od jakiegoś czasu szczególnie rozdrażniony. Wydaje mi się czasem, jakby był zazdrosnym o Annę. Przed paru dniami odepchnął tak silnie ogrodnika, który chciał ją pocałować w rękę, że chłopak o mało nie upadł na ziemię.

KSIĄDZ (na stronie).

Czyżby to instynkty w nim się budziły spóźnione? Byłaby to rzecz straszna...

MATKA.

Co mówisz, księże proboszczu?