Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/266

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Za reberyjom!
— O korze, korze! Gorzy Tatarów ślakta broi! Palom, ścinajom, wiesajom!
— Całe wsi uciekajom!
— Całe wsi spalone!
— Bydło, ludzie, majontek, syćko ginie!
— Ratuj nas! Ratuj!
— My tu ku tobie, hetmanie zbójecki, jak ku archaniołow Mijałowi przilecieli!
— Pod skrzidła twoje!
— Słońcem jeś béł nad nami, bydź jako miec!
— Broń nas od panów!
— Świenty Stanisław Kostka syćkie łzy swojego świentego potunka we worcek pozbiérał i Panu Bogu na stół zaniós!...
— No, no!...
— Krew sie nasa leje! Nik godziny nie pewny!
— Od ognia, głodu, wojny, nagłej niespodziéwanej śmierzci i pańskiego karanio zahowaj nas Panie!
— Od pańskiéj rency ratuj nas Panie!
— Pon Lanckoroński jako Lucyper z piekła wyseł!
— A rotmistrz Cikowski jako Jancykryst!
— Mór, powódź i posuha nic proci panów nie stojom!
— Uciec nam na kraj świata, abo wyginońć u proga hałup!