Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Maryna z Hrubego.djvu/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ślakta hłopów ruskik pobiła! I co sie dzieje? Panowie sie teraz zlecieli mścić, jak krucy na chorego zająca! Ka słyseć: siubienice, pale, kije, kary, ogień, miec! Panowie karajom, ze hłopi wolności fcieli!
Krew sie leje, jęk, płac, zębów zgrzytanie! Wolność hłopska posła w popiół i w dym! W Imie Krystusa, z Matkom Boskom panowie ślakta na hłopów idom, no to my co?! Dyj sie Bóg sam proci sobie nie porwie, a coz mu lud?! Na Boga trza bogów takik, jak i On!
— Ze dy krześcijański Ponbóg nomocniejsy...
— Mocny! Zwaliéł kamienne ołtorze okfiarne, chramy świente, gontyny zmiąn, świente gaje, boźnice, przenoswientse bugaje w nik zabacone od ludzi! A spytaj się staryk ludzi, jako za starodownyk bogów bywało? Kmieć béł wolny, ślebodny i z kmiecia béł król i królewski ród, jako kieby i s nas, z Toporów. Nie béł lepsy kruświcki Piast, jako haw podhalański Topór! Béł kmieć! Za starodownyk bogów wolność béła — za teraźniej wiary jest pańscyzna, jest na hłopa łańcuhy, kary i śmierzć! Telo wej jest — więcél nic!
— No to co ty fces?
— Starodownyk nasyk bogów wołom! Nieg nas wesprejom, nieg bróniom! Na całom Polskom hłopski jęk! Panowie z wojny wrócili i za rebelijom pana Kostkowom karajom! Toś słysała?