Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ IX.

Tymczasem zwycięstwo pod Beresteczkiem zgniotło do cna chłopskie bunty. Wieści o szerokich pogromach chłopskich, karach i zemście szlacheckiej dochodziły coraz gęstsze i straszniejsze. Rozpoczęły się pożary, mordy, łupiestwa; co noc płonęły domy w wielu miejscach, łunę olbrzymią na niebo rzucając. Łunami pozdrawiali się wzajem Lanckoroński, później od chłopów zabity, rotmistrz Cikowski i Sulnicki sieniawczyk.
Chłopi popadli w rozpacz. Ogarnął ich szał. Jak nieprzytomni uciekali z miejsca na miejsce, wszędzie ścigani, napróżno wyglądając pomocy i ręki, która by ich broniła.

*

W jedną taką noc obudził się Krzyś, muzykant stary i wytrębus wielki, i rzekł do żony swojej Byrki:
— Ja znam chłopa, co nas obroni.
— Któż to taki?
— Janosik Nędza Litmanowski.
— Ten bohater?
— Ten. To sęk! Jak ten nas nie uratuje, to nikt inny. Kiedy on tupnie nogą, to mu siedemset djabłów z pod buta wyskoczy! To orzeł! Ja idę do niego.
I ruszył pod Kopę, na polany i osiedla Zakopane, do Nędzów. Żadnej karczmy nie minął i w każdej się napił, ale w miarę, aby trzeźwo do Janosika zajść. Tego się obawiał, że go w domu nie zastanie, jakże się jednak zdziwił,