Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

gdy pod chałupą Nędzową ogromną gromadę bab, chłopów i dzieci ujrzał.
Wszyscy mówili do siebie szeptem, a gdy Krzyś gwarę podniósł, aby się zapytać, co się stało, dano mu znaki, aby milczał.
— Janosik? W domu jest?
— W domu. Ale śpi.
— A po co się was tu zeszło tylu ludzi, jak na odpust?
— My ku Janosikowi przyszli.
Przepchał się Krzyś przez ciżbę ku izbie, gdzie przed progiem oboje starzy Nędzowie i dwie stryjeczne siostry Janosika, Jadwiga i Krystka, stały, obok zaś na ławie stary Sablik siedział i po strunach gęślików palcem cicho dzwonił. Kobieta jakaś stara matkę Janosikową po twarzy gładząc pytała właśnie:
— Ruszy się?
A Nędzowa odpowiedziała z wyniosłą dumą:
— On się ruszy.
W tej chwili otwarły się drzwi i z sieni domu wyszedł Janosik Nędza w koszuli tylko i w portkach, boso, i odgarniając włosy z czoła powiódł po obecnych pytającym, sennym jeszcze wzrokiem. Najbliżsi zaś chłopi, baby, dzieci do nóg mu padli z krzykiem i jękiem:
— Ratujcie nas!
— Przez co? — zapytał Janosik spokojnie.
— Przez gwałt, przez ozbójstwo, przez ogień, przez katostwo!
I kobiety pod nogi Janosika pochwyciły, wołając:
— Co mamy to wam damy! Ja płótna! Ja krowę! Ja miodu!
Tłum ludu otoczył Janosika, on zaś dłonie położył na głowach dwóch kobiet, co u nóg mu klęczały, szlochając, i rzekł:
— Kiedym ja od Żelaznych Bram na Dunaju z rabunku