Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Gdzie Janosik? — zapytała Gadei.
— Został.
— Gdzie?
— W Batyżowskiej Dolinie.
— Kiedy przyjdzie?
— Nie przyjdzie nigdy.
Umilkła stara Nędzowa i rzekła po chwili:
— Przynieście go.
— Popiół.
Porwała się Nędzowa z ławy, rzuciła koszulę na stół i krzyknęła:
— Jakto!?
A stary Nędza rzekł zduszonym głosem:
— Jam wiedział. Duch sie mi pokazał. Gadajcie.
Ale wszyscy trzej towarzysze Janosikowi zaczęli płakać; zaszlochał z nimi i stary Nędza, choć jeszcze nie wiedział nieszczęścia. Stara zaś Nędzowa stała wsparta o stół dłonią na koszuli. I rzekła, jakby do siebie:
— Ja mu ją haftowała żywemu, ja mu ją haftowała umarłemu — — popiół, popiół — — popiół...
Cicho, ostrożnie, wsunęły się do izby Zubkosowe dziewczyny z Wojtusiem. Widziały one od siebie idących trzech towarzyszy Janosikowych. Zaraz płakać jęli wszystko troje.
Długo, długo płakali, aż stary Nędza się ozwał:
— Gadajcie! Jakto było?
Gadeja odpowiedział:
— On tak zginął, jak orzeł, kiedy weń piorun strzeli. Wysoko w Tatrach.
— Strzałą go Pan Bóg zabił? — zapytał Nędza.
— Nie.
I Gadeja opowiedział śmierć Janosikową i rzecz chłopów, której świadkowie jeszcze snać byli nie popowracali do domów.