Strona:Kazimierz Przerwa-Tetmajer - Janosik król Tatr.pdf/161

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.



ROZDZIAŁ XVII.

Siadł Janosik Nędza Litmanowski, ręce za przypory od portek założywszy i nogi przed się wyciągnąwszy w zamku hradczańskim w wyzłoconej kasztelańskiej sali na szkarłatem obitym fotelu, a za nim stanęli jego towarzysze: Mateja, Gadeja i Wojtek Mocarnego Stopkowie i siwy stary Sablik ze sępiemi oczyma, pospierani na ciupagach. Przed nim zaś stał blady wylękły kasztelan, Iwo Szalany baron, z rękami w bezwładnym przestrachu opuszczonemi po żupanie.
— Proszę ich miłości wielmożnego pana hrabiego, klucze od kasy — rzekł Janosik grzecznie do kasztelana.
— Kasa cesarska.
— Ja tu teraz pan! Piszcie do cesarza: Janosik Nędza Litmanowski z Polski, z Nędzowego Gronika w Polanach, był i kasę wziął.
— Tomek! — zwrócił się do Gadei. — Bierz chłopów i idźcie za panem hrabią, kasę cesarską wybrać.
I wyciągnąwszy przed się rękę, palcem wskazał posłuszeństwo baronowi.
Zkolei zwrócił się do siedzącego pod ścianą ponsowego z gniewu kanonika, zamkowego proboszcza.
— Proszę ich miłość duchowną, Gałajdzie temu, coście go we więzieniu zanim ja tu z chłopami przyszedł i Hradek zajął, nieżywego znaleźli, cobyście mu taki pogrzeb sprawili, jak gdyby jenerał cesarski umarł.