Strona:Kazimierz Krotoski - Walka ekonomiczno-rasowa w Poznańskiem.pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

że jego polskie nazwisko stoi temu na przeszkodzie i w ten sposób dopiero przypomniano mu jego pochodzenie, o którem on i jego rodzina już była zapomniała. Jeżeli zaś Polak zostanie jakimś urzędnikiem czy nauczycielem, to go czeka najpierw szereg szykan i upośledzeń ze strony nietaktownych przełożonych, po części przesiedlenie do prowincyj zachodnich, gdzie w otoczeniu obcem wraz z rodziną, pędzi życie wygnańcze, które zaiste do służby nie zachęca. To też z prawdziwem zdumieniem przyjęli Polacy do wiadomości słowa ministra d-ra Miquela przy obradach nad nowym funduszem stumilionowym: „Rządowi pruskiemu będzie bardzo przyjemnie, jeżeli Polacy w wielkiej liczbie będą się starali o urzędy w służbie państwowej i o stanowiska w wojsku. To jest właśnie dobry środek do zbliżania się wzajemnego narodowości. Przekonacie się panowie, że polscy kandydaci będą tak samo awansować, jak niemieccy! Także nie odprawi się Polaków z niczem, jeżeli się zgłoszą po stypendya, przeznaczone w interesie polskich dzielnic!” Dziwny na prawdę kontrast stanowią te słowa do faktu, że nietylko w służbie rządowej, ale i autonomiczno-gminnej Polacy są wykluczeni. Na 130 coś burmistrzów w Poznańskiem, nie wiem, czy się więcej ponad kilku Polaków znajdzie, i to przeważnie takich, w których polskości bardzo niewielka doza się ostała. Ba, co więcej, nawet burmistrz Niemiec, nie okazujący bizantyńskiej lojalności i fanatyzmu niemieckiego, jak np. były burmistrz gnieźnieński p. Rolle, traci swą posadę. Doszło do tego, że nawet na sołtysa Polak bywa coraz rzadziej potwierdzany, choć go gmina obierze, nawet na urząd sędziego przysięgłego za sprawą władz policyjnych Polacy tylko sporadycznie bywają wylosowani[1]. Wobec tego nie dziw, że wśród Polaków wyrobiła się obecnie opinia, iż chyba tylko o urząd stróża nocnego Polak bez przeszkód żadnych mógłby się ubiegać.

Zresztą rząd dąży wyraźnie do zgermanizowania i sprotestan-

  1. W Miedznie w Prus. zach. kilkakrotnie gmina wybrała Polaka. Rejencya nie zatwierdziła wyroku i zamianowała sołtysem miejscowego karczmarza Fotha, naturalnie Niemca. Takie wypadki nie są bynajmniej sporadycznie. Dziennik Poznański, 1897, n. 259, 1898, n. 92.