Strona:Kazimierz Krotoski - Walka ekonomiczno-rasowa w Poznańskiem.pdf/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znaczna liczba nazw niemieckich wśród Polaków, z tem wszystkiem kwestya, czy daleko więcej nie straciło społeczeństwo polskie i traci na rzecz żywiołu niemieckiego. Twierdzą również, że wielu osadników niemieckim w Poznańskiem emigruje do Ameryki, i to bynajmniej nie ubodzy, lecz właśnie lepiej sytuowani, zwłaszcza młodsi synowie chłopów niemieckich, na ich zaś miejsce osiedlają się Polacy. Jest w tem coś racyi; dopóki rólnictwo się opłacało, zatem przed 1870 r. przedsiębiorczy Niemiec chętnie się osiedlał na zalecanych łanach poznańskich, obecnie gdy się nie opłaca, szuka w innem zajęciu lepszego i łatwiejszego zarobku czy w mieście, czy też za morzem. Tam też żywioł niemiecki odgrywa całkiem inną rolę, niż jako chłop na chudej glebie poznańskiej. „Chłop polski natomiast — jak to sami Niemcy przyznają — daleko mniej wymagający, tam gdzie Niemiec ostać się nie może, znajduje wystarczające dla siebie utrzymanie”[1] Nie trzeba zapominać, że Niemiec przeciętnie potrzebuje na życie 168 mk., Polakowi wystarcza 100 mk. Żywioł niemiecki zresztą coraz bardziej garnie się do miast, podczas gdy żywioł polski lgnie jeszcze do wsi i chętnie uprawia swój zagon. Niemcy znajdują nadto utrzymanie w urzędach. Polacy nie. Te to okoliczności złożyły się, że w osadach czysto niemieckich kiedyś, dziś chłopi polscy się osiedlają i grunta od Niemców wykupują. Obecnie jeszcze jeden moment odgrywa rolę ważną: urzędowa kolonizacya, darząca osadnika Niemca daleko idącymi przywilejami. Chcąc tych przywilei stać się uczestnikiem, przedaje przedsiębiorczy Niemiec grunt swój chłopu polskiemu, melduje się do Komisyi kolonizacyjnej, czy generalnej, czy Landbanku, i jako podpora zagrożonej niemieckości korzysta z licznych beneficyi na ten cel wyznaczanych. Dawniej ciągnął z antypolskiej polityki zyski głównie junkier i nabywca większej własności, dziś skoro się przekonano, że wielki właściciel, mając wyłącznie robotników polskich, nie germanizuje szybko kraju, pokłada się nadzieje w drobnych osadnikach, a ci zbyt są rozsądni, by nie skorzystać z ofiar na ten cel łożonych.

  1. Fink, l. c. str. 93.