Strona:Kazimierz Krotoski - Walka ekonomiczno-rasowa w Poznańskiem.pdf/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dowy w Krotoszynie. Ostatni robi znakomite interesa, bilans jego za r. 1896 wynosił blizko 8 milionów mk., suma udziałów członków 226.090 mk., depozytów oszczędnościowych 935.831 mk., wypożyczył na weksle 2,295.601 mk., miał funduszu rezerwowego około 85.000 mk., a czystego zysku 20.457 mk., a mimo to rzekomo ze względu na wysokie koszta, jakie za rewizyę kasową patronatowi płacić trzeba, do Związku spółek przystąpić nie chce i woli tańszego rewizora sądowego dla przepisanych prawem dwuletnich rewizyj, niż uznać patronat Związku i stosować się do ustaw Związku i uchwał sejmiku Związku. Bliżej wtajemniczeni atoli twierdzą, że i na dnie tej krotoszyńskiej opozycyi leżą sprawy czysto osobiste, prywata. Umyślnie potrącam o te małostkowe antagonizmy wśród inteligencyi naszej, by wykazać, jak one i dziś jeszcze sprawiają dotkliwy debet w narodowym bilansie. Niewątpliwie, że mieszczaństwo może się na polu ekonomicznem pochlubić nadwyżką zysków, niewątpliwie zawdzięcza to i własnej oszczędności, energii i przedsiębiorczości, z drugiej strony nie należy zapominać, że te sukcesy stan średni zawdzięcza także i sprzyjającym okolicznościom, zwłaszcza taniemu kredytowi, jaki tak przemysłowy kraj, jak Niemcy wytwarza; nie należy zapominać, że można więcej jeszcze zdziałać na polu ekonomicznem, jeżeli solidarnie i wspólnemi siłami, ale bez rozterek i kłótni, nad podniesieniem dobrobytu pracować będziemy.
Jeżeli przypatrzymy się liczbie członków w Spółkach podług ich zawodu i majątku, to z ogólnej liczby 35.981 wypada na mieszczan około 12.600, to jest 35%, na właścicieli ziemskich około 1.100 coś 3%, na dzierżawców około 900 — 2%, na chłopów tj. gospodarzy i chałupników około 21.000 tj. 60%. Widać stąd, jak wielkie znaczenie mają nasze Spółki i dla stanu chłopskiego, któremu się nam z kolei przyjrzeć wypada.
„W dawniejszych czasach było ogólnem zdaniem wśród Niemców — pisze prof. Conrad z Halli — że chłop polski tak długo mieszka na swojem gospodarstwie, póki się budynki nie zwalą, potem musi je sprzedać, ponieważ nie może budynków