Strona:Kazimierz Krotoski - Walka ekonomiczno-rasowa w Poznańskiem.pdf/132

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szych obywateli miejskich, mężczyzni lepiej sytuowani po miastach mniejszych książek polskich z wyjątkiem książki do nabożeństwa prawie nie czytają. To są fakta, których zaprzeczyć ani usprawiedliwić nie można, co najwięcej dają się one wytłomaczyć wyjątkowem położeniem społeczeństwa polskiego w Poznańskiem. Nie ma u nas stanowisk wyłącznie naukowych, jakiem jest profesura przy uniwersytecie lub urząd bibliotekarza, nauczyciele zaś szkół średnich, którzy przy ciężkich obowiązkach stanu tylko przy bardzo wielkim zapale naukowym na polu naukowem mogliby coś zdziałać nie są Polacy, gdyż Polaków z rozmysłu przesiedla się do zachodnich prowincyi, a i ta garść, która w Poznańskiem pozostała, ma rozporządzeniem rządu wzbroniony udział w pracach Towarzystwa przyjaciół nauk. Z tych to powodów zdolniejsze umysły i zamiłowane w pracy naukowej szukają korzystniejszych dla tej pracy warunków w Galicyi lub Warszawie. Szereg wybitnych profesorów uniwersyteckich w Krakowie i Lwowie, znaczny procent profesorów gimnazyalnych w Galicyi, kilku dziennikarzy i literatów w Warszawie i w Galicyi, pochodzących z nad Warty, świadczą, że Poznańskie swój kontyngens pracowników na polu naukowem, jak dostarczało, tak dostarcza, niestety tylko u siebie ich utrzymać nie może. Inter arma silent Musae. Walka ekonomiczno-rasowa wytęża wszystkie siły w kierunku zawodowej praktycznej, zwraca uwagę na zagrożony coraz bardziej byt narodowy, nie dziw więc, że polityka, nie nauka, nie literatura pochłania umysły Poznańczyków. Nadto nie da się zaprzeczyć, że wykształceni Wielkopolanie nie tylko nauką niemiecką się przejmują, ale często i zarozumiałością, jaką tchnie dziś cała cywilizacya niemiecka. Stąd też pochodzi u bardzo wielu to lekceważenie nauki, literatury i kultury polskiej w przeciwieństwie do niemieckiej, której się swoją drogą nie lubi, którą się nie mniej przeto przecenia. Oto główne przyczyny smutnego zjawiska, że „na wyżyny kultury u nas coraz bardziej cień się kładzie i cisza”[1]. Na szczęście „z głębin społe-

  1. Rabski, l. c., str. 478.