Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Bujnicki - Biórko.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bierstwem, na nic się takiego nie odważy, coby jego własnemu i Mecenasa honorowi istotną nanieść mogło plamę. Toż i względem samego pana z całą zręcznością dworaka, ulega jego małym kaprysom i fantazjom, pochlebia mu, z miłości nie z interesu, a czyni to tylko w rzeczach nie ciągnących za sobą ważnych konsekwencji; lecz w każdéj kwestji żywotnéj, wymagającéj otwartości zdania, odrzuca na bok politykę, i rzuci w oczy magnatowi prawdę bez ogródki, jakby miał do czynienia z rodzonym bratem lub z serdecznym przyjacielem; zapomina o wszystkiém inném, mając jedynie w pamięci naprzód honor a potém materjalne dobro swego pryncypała. Ale ta jego otwartość i prawdomówność nié ma nic w sobie zbyt twardego, a dopieroż gburowatego, jaką się oznacza najczęściéj wierność jakiego sługi szkota lub niemca. Sługa polak, szlachcic, mówi w potrzebie śmiało, lecz zawsze z uszanowaniem, w wyrazach tchnących serdecznością i zapałemi, pochodzącémi z miłości prawdy oraz z życzliwości ku temu, do którego mowę swą obraca.
Starosta nie był tak ograniczony ani do tego stopnia zdemoralizowany, żeby nie uczuł potęgi prawdy w słowach swojego sługi, lecz wrodzona mu duma, poczuła się słowami témi obrażoną, a nienawiść ku Dziarezyńskiemu, który mu zawadzał na drodze spekulacyjnych jego planów, nie dawała przystępu do serca uczuciom obowiązków krewnego i chrześcijanina. Znał przytém charakter Oczka, a ponieważ człek ten nader mu był potrzebny, zrywać z nim przeto za nic w świecie nie chciał. Miotany sprzecznemi temi uczuciami, chodził wielkim krokiem, sapiąc i ogryzając paznogcie, a pu-