Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Bujnicki - Biórko.djvu/86

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Zgadłeś, tylko nie w tym sensie, jakbyś sobie życzył.
Mamie wam opisać koleje przebyte od chwili, gdy raniony wpadłem w niewolę?
— Możesz ha! sobie oszczędzić téj fatygi.
Zostawić to wolę do czasu, kiedy, jeśli się Bogu podoba, wrócę do was, i na nowo żyć zacznę, dziś bowiem na pół się czuję umarłym, a siły moje moralne zarówno jak fizyczne, są w stanie jakiegoś otrętwienia, jakiéjś nie opisanej słabości, która trzyma mię zawieszonego między śmiercią a życiem, między rozpaczą i nadzieją. Stan okropny! rozprzęgający nerwy, przewracający może w głowie.
— Przedtém, ha! jeszcze przewróciło się ci w głowie, mój panie!
Serce tylko we mnie pozostało zdrowe, a wszystkie w niém uczucia, żywe są i najmniejszéj nie uległy zmianie.
— Tém ci gorzéj.
Gdyby nie miłość dla najdroższéj Laury.
— Przepadnij ha!, z tą swoją miłością.
Gdyby nie przywiązanie do was czcigodne Wujowstwo.
— Dziękujemy najuniżeniéj.
Dawnobym już złożył me kości w téj wiecznie skrzepłéj ziemi. Miłość wiara i nadzieja....
— Niech one będą dla ciebie, ha!, teologicznémi cnotami a niczém więcéj.
Miłość, wiara i nadzieja utrzymują iskrę życia w mém łonie, i nie dopuszczaj Boże, żeby mię zawiodły, Lecz tego się obawiać byłoby zbrodnią! Alboż nie znam téj którąście mi przeznaczyli za towarzyszkę całego życia?
— Odwołujemy, boś już jéj, ha! niegodzien.
Serce Laury uczuć swych nie zmieni.
— Jaka prezumpcja ha! w tym nędzarzu!