Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Bujnicki - Biórko.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sem na list jenerała, dziękując za order, a prosząc o ponowienie starań co do Starostwa; w końcu zaś okazać chęć niecierpliwą złożenia mu attencji w Tulczynie i oglądania cudów Zofjówki. —
— Masz rację, masz rację, właśnie mi to samemu przychodziło na myśl. —
— Szczęśliwie więc trafiłem w myśl pańską, — odrzekł komisarz dworak uchylając czoła. — A zapewne j. w. pan zechce i Trembeckiego pogłaskać, dodając w liście, że pragniesz gorąco przeczytać całe jego poema. —
— Naturalnie mój kochany. Że też ty, ha! zgadujesz moje myśli! —
— Jak przystoi wiernemu słudze j. w. panie, Ale ponieważ chodzi tu najbardziéj o zainteresowanie pięknej Zofji; czy nie możnaby więc, jak się zowie, w tych oto wierszach, wypisanych w liście Jenerała, skrytykować ostatni wiersz? —
— Co ci w głowie człecze? Krytykować Trembeckiego? Popsulibyśmy sprawę. —
— Ani trochę, meo arbitrio: ta albowiem krytyka nie rozgniewa poetę a podoba się bardzo Zofji i jenerałowi —
— Nie rozumiém cię.
— Zaraz wytłumaczę. Oto Trembecki mniema wynosić tę Damę nad obłoki w tych dwóch wierszach.

A póki między rodem ludzkim raczysz gościć.
Pół świata czcić cię będzie, drugie pół zazdrościć.

Pół tylko świata, dla dumnéj piękności za mało, mech więc pan przerabiając wiersz ostatni, dokompletuje panegiryk, jak się zowie, nec plus ultra. —
— Jakżeby to? —
— A gdyby, naprzykład, tak oto: