Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Bujnicki - Biórko.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tego, który już posiadam, wymawiając się, iż to jest wszystko, co mógł przy największém staraniu dla mnie otrzymać. Coż ty na to, ha! mój Oczko? —
— A coż j. w. panie? Prawdę mówi, jak się zowie, przysłowie: łaska pańska na pstrym koniu jezdzi. — Ach iluż to, iluż zawiodło się na obietnicach pana jenerała! Ale że się nam za trzy lata trzeba będzie pożegnać ze starostwem to, j. w. panie, casus fatalissimus, jak się zowie! Aleś pan nie odczytał listu do końca, może tam co się jeszcze ważnego zawiera. —
Starosta wziął się machinalnie do dalszego czytania, ruszając ramionami i skończywszy rzekł z ironicznym i prawie konwulsyjnym uśmiéchem:
— Zaprawdę ważne tu są rzeczy: opisanie nowo założonego angielskiego ogrodu zwanego Zofjówką od imienia ulubionéj greczynki; przytém, ha! kilka wierszy Trembeckiego na pochwałę téj kobiéty. No! przeczytaj te brednie, kiedy masz ochotę. —
Oczko włożył okulary, przeczytał, pokręcił głową i rzekł oddając staroście list na powrót:
— Zofja i Zofjówka przeszkodziły generałowi przykładać starania do interesu j. w. pana. —
— Niechby ich razem, ha! jasny piorun spalił! — odrzekł z gniewem starosta. — Przez kogoż przysłał przeklętą swoję depeszę? —
Przez nadwornego kozaka, jak się zowie. —
— Przez kozaka! a nie byłożby ha! uczciwiéj, prźyzwoiciéj, wyprawić do mnie dworzanina? —
— Prawda j. w. panie; lecz z drugiéj strony, jak