Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Bujnicki - Biórko.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
V.
DWA LISTY.

Tak stały rzeczy w Marnowcach, gdy jednego poranku, siedział starosta u swojego bióra pogrążony w dumaniu, którego treścią było obmyślanie sposobu zmniejszenia domowych wydatków, bez odjęcia sobie wszakże wygod nie tylko potrzebnych, lecz nawet, jak on mniemał, przyzwoitych stanowisku jego w obywatelstwie; a które inaczej słusznie nazwaćby można zbytkowémi. To problema w obecnym stanie interesów podupadłego magnata, nie wiém czyby rozwiązał który z najbieglejszych finansjerów; ale p. Marnowiecki usiłował niedostatek całkowity nauki, zastąpić sobie w tym razie przemysłem, który, jak wiemy, szczęśliwie niekiedy rodzi się z potrzeby; czyli ściślej rzecz biorąc, potrzeba bywa matką pół środków, aljas wybiegów: expédiens. Są między ludźmi głowy nader płodne w wynajdywaniu półśrodków, a teorja ich sztuki, opiéra się na tym pewniku, że nie można przewidzieć, co dla nas z sobą przyniesie jutro: powinniśmy przeto zaradzać-li tylko potrzebie dnia dzisiejszego, zostawując jutrzejszemu sprowadzenie jakiego nie