Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Bujnicki - Biórko.djvu/75

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zapewne przyjaciela swego Oczka, przekładała Laurze, pod wielkim sekretem, potrzebę oddania ręki bogatemu konkurentowi, gdy obecny stan interesów domu, nie dozwalał państwu wyznaczenia dla niéj miernego nawet posagu. Gdyby zatém opuściła szczęśliwe to zdarzenie, mogłaby poźniej wcale nie dostać męża.
Na te wszystkie uwagi, perswazje i prośby, odpowiadała Laura spokojnie, lecz stanowczo, iż nie piérwéj się zdecyduje, aż się czegoś pewnego o Dziarczyńskim dowié. Upór córki gniewał nie pomału starostę, lecz miękkość jego charakteru zabezpieczała Laurę od doznania ze strony ojca silnych środkow przymusu. P. Marnowiecki dąsał się, upominał swoję jedynaczkę, ale łzóm jéj opierać się nie mogąc, utrzymywał Szambelana przy nadziei, spodziéwając się, że się to jakoś ułoży, albo że wiadomość o śmierci Dziarczyńskiego, położy koniec chymerycznéj stałości panny.