Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Bujnicki - Biórko.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na; lecz kochałam silniéj może od ciebie, a mój ulubiony był blizko mnie, tak; iż widując się z sobą bez przeszkody, karmiliśmy w sercach naszych nieszczęśliwą miłość. Los tym czasem chciał inaczéj, i despotyczna wola moich rodziców, przeznaczyła mi za męża człeka, któregom poznała dopiéro w dniu moich z nim zaręczyn. Ojciec twój, jak drugi Cezar, przybył, ujrzał i zwycięzył: to jest, podobałam mu się i wnet się oświadczył rodzicom, a ci, nie pytając mię wcale, włożyli mi na palec pierścień Kasztelanica i rzecz była skończona. I coż powiész? Przechorowałam wprawdzie, potoki łez wylałam; ze wstrętem poszłam do ołtarza, i czas niejaki miałam się za nieszczęśliwą. Wszakże powoli rozum wziął górę nad sercem, mąż mój był grzeczny, hojny, dóm nasz pyszny, zabaw nie brakło, a gdy dawny mój ulubieniec z rozpaczy zaciągnął się do wojska i na zawsze znikł mi z oczu; pamięć jego przestała mięszać mój spokój, i odtąd pędzę, jak widzisz życie wcale nie opłakane, szczęśliwa nade wszystko tobą i Rajnoldem, a poważana od wszystkich co mię znają.
Otoż i ciebie, moja droga, los podobny czeka, , wierzaj, on a beau dire, la richesse a pourtant son prix, a miłość w ubóstwie tleje, tak mdławo, jak w mokrem drzewie ogień. —
Takie perswazje czyniła jej matka.
Pan Rajnold znowu na wzór ludzi usiłujących rozum zastępować dowcipem, perswadował siostrze w ten sposob: —
— Chcesz więc Lauretto, zostać chyba starą panną?! Tegobym się po tobie nie spodziéwał. Bo uważno tylko, że stara panna jest to uosobiona