Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Bujnicki - Biórko.djvu/45

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Ny, a co jegomość prosi?
— Pięć tysięcy złotych.
— Pięć tysięców? waj, waj! pięć tysięcow za kopja; tego nie buwalo jak świat stoi.
— To original Rebbe Icku, jak mię tu widzisz żywego!
— Jak my oba żywi, to kopja, roboty nieboscykie Olęckiegi.
— A skądże tobyś wiedział? — żartujesz sobie.
— Wiem od ta wdowa, co myją licytowali. Ona teraz kontentna, modli się za pańskie i za moje zdrowie, że my jej dali trzech tysiąców gościńce — a ja się modli za jegomość, że mnie przebiłeś na aukcya. Bin gewesen a damkopf. —
Łapcewicz uchwycił się stołka, żeby nie upaść, tak mu drżały nogi, chciał mówić, lecz ruszyć nie mógł językiem, a żyd głaskał brodę i w oczy mn patrzył. Naresztę rzekł:
— Co dla jegomości trzy tysiąców? Albo ja nie wiém? Alteracja skodzi, mówi nas Lejbosyć[1].
— Skądci to, że się alteruję? Nié ma bo i czego. Waść nie kupisz, znajdzie się kto drugi — wyjąknął p. Bonawentura nadrabiając rezonem.
— Cemu ja nie kupię? Tilko dam to co warte.
— A coż przecie?
— Obrazek warte tysiąc złotych najwięcéj. Ny, ja Jegomościu dam 900.... bo kto wie jak długie on u mnie polezy, a procenty? Jegomość to rozumie....

— Na to już skąpiec nie znalazł odpowiedzi. Posiniał od gniewu, i ukazawszy żydowi drzwi, sam powlókł się do alkierza i tam się zamknął.

  1. Lejboszyc, znakomity w owym czasie wileński lekarz