Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Bujnicki - Biórko.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kim sposobem mizerna jéj ruchomość zrobiła ją tak bogatą. Nie wyszła z zadziwienia, gdy jéj powiedziano za jaką cenę obraz został sprzedany, bo wiedziała, że mąż nieboszczyk przedałby go był za połowę tych pieniędzy. W prostocie więc bogobojnéj swej duszy, uznała w tém zdarzeniu cud Opatrzności nad sobą i swémi dziatkami. Utwierdziła ją w téj wierze przyjaciółka jéj Agata, i dzień ten dla obu tych poczciwych istot, był dniem prawdziwego wesela. Agata czasu licytacji zajęta w kuchence i zmartwiona niedolą wdowy, nie zajrzała nawet do izby, a stąd nie wiedziała, kto był nabywcą drogiego obrazu. Łapcewicz zaś strzegł się przed nią z tém odkryć, bo chciał jak dotąd, uchodzić w jéj rozumieniu, za cierpiącego niedostatek grosza. Kiedy go więc zapytała o nazwisko nabywcy, odpowiedział z marsem:
— Ot, babska ciekawość! potrzebna ci ta wiadomość! pójdźno lepiéj do téj ciepłej już teraz wdówki, pokłoń odemnie a pięknie, i namów ją, żeby domu mego nie porzucała Mogę jéj dać wygodniejszy lokal, dostanie u mnie potrzebnych sprzętów za przystępną cenę: słowem, zrób, żeby została, bo widzisz: osoba spokojna, pobożna, pracowita, a gdy ma do tego już i pieniądze, to prawdziwy czuję do niéj afekt. Sprawże mi się dobrze Agatko — dodał głaszcząc ją po twarzy: — a kupię ci, nie daléj jak jutro, nową, jak z igły, jupkę. —
Agata kiwnęła tylko głową, znając dobrze wartość obiecanek swojego pana i udała się na górę do mieszkania wdowy, lecz spotkała ją w korytarzu, wiodącą dzieci za sobą.
— A dokądże to moja kochana pani — zapy-