Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Bujnicki - Biórko.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miewają czasem stare malowidła wielkiéj wartości. Sprobujmy na szczęście! — stanął do targu. Jednemu z żydów toż samo widać przyszło do głowy, wiec aukcjonowano z razu nie śmiało, lecz gdy młody człowiek coraz się zapalając, pędził; zaczęli już i tamci tracić głowy, aukcja się podniosła do 4,000 złotych. Żyd daléj się już nie posunął przez refleksję, młody człowiek ustąpił z konieczności, bo więcej nie miał przy sobie pieniędzy, Łapcewiczowi więc za powyższą summę, dostała się pożądana zdobycz.
— Na kata Acanu tak drogie malowidło? — rzekł do regenta młodzieniec. — Ot, weż lepiéj pieniądze. Jam amator, to co innego; ja chcę mieć galeryjkę, i nie żałuję na to.... przepłacam nawet czasami.... weż mówię 4,000!
— Na to mu p. Bonawentura, krzywiąc usta do uśmiechu, odparł:
— Żartujesz, łaskawy panie. Widzę żeś znawca, a tacy nie zwykli przepłacać. Pozwól więc sobie powiedzieć, że nie dałbyś był mi kupić tego obrazu za 4,000, gdybyś miał więcej przy sobie gotówki. Z resztą masz pan rację, że takie drogie rzeczy nie dla mnie ubogiego człeka, lecz za tém nie idzie, żebym je miał sprzedawać za bezcen. —
Młody człowiek zagryzł wargi, przeklął w duchu chciwca, i po namyśle rzekł:
— Chcesz koniecznie zarobić? zgoda. Dam ci nawet lichwiarski procent.... 20 dukatów? Weźmiesz, czy nie? —
Skąpiec pomyślił: — Od razu daje 220, obraz więc wart być musi przynajmniej 300 dukatów: — Odpowiedział tedy:
— Podziękujesz mi pan, jeżeli zażądam nad mo-