Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Bujnicki - Biórko.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ki miodek konserwować trzeba dla siebie na starość.
— Wróciwszy do izby znalazł Agatę zajętą uprzątaniem i spojrzawszy na nią z marsem, pogroził jéj palcem, a gdy się chciała tłómaczyć, rzekł: — Sza! cicho, ani słowa! ale pamiętaj czeczotko, że, to cnota nad cnotami, trzymać język za zębami. — I dał jéj znak, żeby sobie poszła.
Usłuchała nieboga i westchnąwszy rzekła: — No, coż robić: pogniewał się ale się oświecił i wyrzekł się swojego błędu co do ofiar. Czego zaś mogę być pewną, to, że odtąd podarunku w pieniądzach mi nie da... Bóg z nim, a byle się na mnie nie gniewał, to się już bez prezentów obejdę, jakem się obchodziła dotychczas. —