Przejdź do zawartości

Strona:Kazimierz Bujnicki - Biórko.djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

-nał Kratesa, wstrzemięźliwością i cynizmem Dyogena, a stoicyzmem, z jakim znosił obelżywe za­czepki ulicznych psotników, dorównywał prawie Ksenokratowi. Zresztą mieszkańcy tylko trockiéj ulicy wiedzieli że on żył na świecie, bo go widy­wali codzień idącego śpiesznym krokiem do fran­ciszkańskiego Kościoła na primarję, i wracającego ztamtąd z równymże pośpiechem; a stąpał po bru­ku uważnie i zręcznie, nie oglądając się, ani patrząc na stronę. Dodajmy, że był chudy, blady, przygar­biony, spoglądający z pode łba, cedzący słowa przez usta niezbyt wyraznie, trochę przytém głuchy, czy może udający takiego, a będziemy mieli obraz człeka, w którym wszystko od głowy do stóp, od zatłuszczonej kapuzy do wykrzywionych bótów, zdra­dzało moralne to kalectwo, nieszczęśliwą tę monomaniję, która w paszeniu oczu widokiem nagro­madzonych pieniędzy, znachodzi jedyną swą i tak wielką roskosz, że się dla niéj wyrzeka wszystkich przyjemności życia i, co gorzéj, wystawia się cier­pliwie na wszelki rodzaj upokorzeń i zniewagi.
Lecz, zapyta kto może: a skądże wiedziano że ten człek miał pieniądze? mogło być iż nic nie po­siadał, prócz tej swojéj mizernéj kamieniczki przy­noszącéj mu bardzo mały dochód, że zatém potrze, ba czyniła go skąpym. Na to odpowiedź: że pieniężny sknera ma w swéj fizjognomji pewne jakieś cechy, po których ludzie niemylnie odgadują to, co on przed nimi chciał ukryć, i — jak mówi sarkastyczny Mikołaj Rej.
Z tyłu go palcy, hic est, ukazują.
Dwór Łapcewicza składał się z jednéj ludzkiéj i jednéj takoż źwierzęcéj istoty. Piérwszą była Agata, dziewczyna nie pierwszéj już młodości,