Strona:Karolina Szaniawska - Sąsiadka.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
SĄSIADKA.
(PARĘ KARTEK Z ŻYCIA KOBIETY).
PRZEZ
Karolinę Szaniawską.

(Dokończenie.)

Powiedz mu niech odejdzie! — powtarzam ze złością.
— Kto? Jadwiniu, nie ma tu przecież nikogo — tłomaczy moja szanowna siostra, jak gdybym była małem dzieckiem, które z łatwością da się przekonać i kłamstwu uwierzy.
Udaję jednak, że mnie przekonała, zamykam oczy.
Nazajutrz odwiedziła nas pani Orska, niby umyślnie przyszedłszy do mnie chorej, siedziałam jak na torturach, obiecując sobie, że gdy się skończy fatalna wizyta, zamknę się znów na cztery spusty, gdy najmniej spodziewany, w godzinach biurowego zajęcia ukazał się Kazimierz.