Strona:Karolina Szaniawska - Sąsiadka.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
SĄSIADKA.
(PARĘ KARTEK Z ŻYCIA KOBIETY).
PRZEZ
Karolinę Szaniawską.

(Dalszy ciąg.)

Co za szczególna nieuwaga! Żadnej z nas na myśl nie przyszło spytać, gdzie mieszka pani Orska, dopiero znalazłszy się na ulicy, ojczulek rzecze, upatrując dorożki.
— A w której to stronie, moje panny, wypadła nam dziś wizyta?
Ja otworzyłam usta, Zosia wzruszyła ramionami, ojciec spojrzał na jedną i na drugą i kto wie, pewno byłby nas wyłajał, lecz na szczęście, w tejże samej chwili zjawił się Kazimierz objuczony mnóstwem paczek.
Powitaliśmy go z radością, ojciec aż obie ręce mu podał.
— Wyobraź sobie, kochany panie — rzekł ze zwykłą szczerością — te dwie dzierlatki wyprowadziły mnie na ulicę, nie wiedząc w którą stronę się ruszyć. A to paradne, jak honor kocham, paradne! no proszę, po mojej Zosieczce takiego roztargnienia wcalem się nie spodziewał, za tydzień, dwa najdalej, moje „skończone panny” wsadzą mufki na głowę, a kalosze na ręce, zamiast rękawiczek!