Strona:Karolina Szaniawska - Sąsiadka.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— A gospodarstwo czy także lubi? — zapytałam znacząco.
— Czy lubi, nie umiem pani odpowiedziéć, lecz bardzo niem się zajmuje, zawsze czynna, a przytem. co także dużo znaczy, zadowolona i uśmiechnięta, Miłą jest w salonie, lecz kto jak ja, widział ją przydzieciach lub w kuchni, ten musi przyznać, że pani Orska posiada tysiące zalet.
— Aż tak? kiedy przesadzać, to już dobrze!
— Zobaczy pani...
— Co się tyczy powierzchowności, pańska kuzynka jest bardzo w moim guście — odparłam szczerze. — Przypomina mi kogoś ze znajomych, kogo? nie wiem doprawdy. Gdzie ja tę twarz widziałam? nie mogę sobie przypomnieć!
— Rysy drobne, dość regularne, kształtna figurka...
— Tak — dodałam po chwili z pewną złośliwością, której kobieta ustrzedz się nie może, gdy w jej obecności zanadto chwalą inną — i oczy, którym oprzéć się trudno, wszak prawda, panie Kazimierzu?

∗                    ∗
(Dalszy ciąg nastąpi.)