Przejdź do zawartości

Strona:Karolina Szaniawska - Bogacz.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.



ROZDZIAŁ VI.

Była to niedziela, czwarta od przyjazdu na Leśniczówkę Józia i Joasi, dzień upragniony, gdyż zwykle jeździli do kościoła, wstępowali potem do panny Zochy i zabierali ją na obiad. Czwarta niedziela! dzieciom się zdawało, że co najwyżej druga.
Dnie uciekały wprost; zaledwie poniedziałek przeszedł, znowu sobota. Większa część wakacyi minęła niewiadomo kiedy. Wkrótce już do Warszawy trzeba będzie jechać. Że tam powrócą, dziadzio mówił, bo choć bogaczem nie jest, jak sądzili, na naukę dla nich wydatku nie żałuje. Nie umieści wprawdzie Józia na stancyi pierwszorzędnej, Joasię również tylko tam osa-