Przejdź do zawartości

Strona:Karolina Szaniawska - Bogacz.djvu/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Gdy umiemy — dodał pan Seweryn. — Możeby każdy chciał, lecz nie każdy umie.
— Tak, tak... — szeptał chory.
I wygodnie w fotelu się rozsiadłszy, drzemał z uśmiechem, który mówił:
— Nasza Zocha! o, nasza Zocha!...