Przejdź do zawartości

Strona:Karolina Szaniawska - Bogacz.djvu/26

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

buciki i kapelusz. O, dziadzio jest bogaty!... Pewno w pałacu mieszka, ma Bóg wie ile sług... Tylko nie rozumiem, dlaczego pałac dziadka stoi w lesie, między wilkami, dzikami i niedźwiedziami?...
— Bo tak dziadzio lubi, tak mu się podoba! — tłómaczył krótko Józio, — strzelców sobie trzyma — fuzye, dubeltówki — i cóż mu tam niedźwiedź! Ja także strzelać się nauczę i będę z misiów drwił!
Wybuchnął śmiechem, dał siostrze „sójkę“ w bok i uciekł po schodach na górę. Joasia skrzywiona poszła za nim, choć miała jeszcze dużo do opowiadania, i słuchaczów nigdy jej nie brakło.

∗                    ∗

Widzimy teraz wszystkich w osobnym przedziale drugiej klasy. Pani Rybacka ociera łzy, po twarzy wciąż płynące; dziadzio jak zwykle jest spokojny, Józio i Joasia podskakują na miękkich poduszkach wagonu i szepczą, — pociąg rusza...
Daleka droga otwiera się przed nimi — nowa karta życia.
Ludzie wierzący silnie, mówią, że nad sierotami