Strona:Karol Spitteler Imago.djvu/20

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mie. Jakżeż strasznego człowiek ten narobiłby spustoszenia w kulturze, stosując do życia swój poglądowy czworobok ustalonych przekonań, gdyby go los postawił u steru świata, miast u nieszkodliwej urny, pełnej kart głosowania.
Wiktor porozumiewał się przez chwilę z owym mężem stanu i tak był zatopiony w obserwacji, że nie spostrzegł, iż jeden ze stołowników zbliżył się i patrzył na obraz poprzez jego ramię.
— Prawda? Co za charakterystyczna głowa? — spytał nieznajomy z podziwem.
Kilka osób obstąpiło portret, niby zlatujące się do cukru muchy, a z tej grupy doleciało poraz drugi z przekonaniem powtórzone twierdzenie:
— Przepyszna głowa!
Musiała to być osobistość ważna, znana i popularna w szerokich warstwach, gdyż rozmowa potoczyła się o nim w dalszym ciągu mimo, że jedzono obiad i brzęczały talerze, widelce i noże. Wiktor posłyszał niebawem nazwisko znakomitości… Neukamm.
— Ha… cóż to? — pomyślał — Neukamm? To było jej panieńskie nazwisko. Może spokrewniona z nim jest w dalszym stopniu?
— Czy pozostawił dzieci? — spytał ktoś obok.