Przejdź do zawartości

Strona:Karol May - Zwycięzcy.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sięgała, jak wspomniałem, na szereg lat wstecz. Pasza nagle zatrzymał się, spojrzał uważniej na stronicę, którą tylko co otworzył, i spytał mnie o nazwisko bimbasziego z Bagdadu; gdy mu je wymieniłem, rzekł:
— Wygląda na to, jakby mnie napominano, ażebym mu zwrócił zrabowana mienie. Tu oto znajduje się data, jego imię, jak również suma okupu. Ta buchalteria jest właściwie niesłychaną bezczelnością Sefira. Suma opiewa na pięć tysięcy tumanów perskich. Co zrobić?
— Czy chcesz mnie wysłuchać, hazretim?
— Owszem, jeżeli to nie potrwa zbyt długo.
— Opowiem ci więc pokrótce, uważam jednak za swój obowiązek teraz donieść to, co ci zamierzałem o nim opowiedzieć.
Opowiedziałem mu w skróceniu to, co stary bimbaszi nam opowiedział w ów pamiętny wieczór na dachu swego domu, starałem się przytem nastroić paszę możliwie najłaskawiej w stosunku do niego. I udało mi się, gdyż, skoro tylko ukończyłem swój wywód, Osman Pasza skinął ku mnie przyjaźnie głową i rzekł:

86