Strona:Karol May - Zmierzch cesarza.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

że nie zdołacie zmiękczyć Mindrella, gdyż sennor ten wyznaje tę samą zasadę, co ja.
Mariano musiał przyznać z bólem serca, że strzelec miał rację, i dlatego nie kusiłby się nawet o wpływ na Mindrella. Rzekł więc ponuro:
— Zrobiłem wszystko, co mogłem, niestety, bez rezultatu. Nie możecie jednak żądać, abym brał udział w sprawie, której nie pochwalam.
— Któżby tego żądał? Damy sobie radę sami!
Gdy powrócili do pozostałych, Mindrello zajęty był wiązaniem lassa z rzemieni. Łatwo odgadnąć, do czego miało służyć. Cortejo patrzył nań oczami szeroko otwartemi ze strachu; Landola spoczywał ciągle jeszcze odwrócony tyłem. Notarjusz nie mógł uleżeć spokojnie. Na czoło wystąpiły grube krople potu, zaczął błagać głosem ochrypłym z przerażenia:
— Sennores, jeżeli tli w was jeszcze choćby iskierka litości, nie będziecie tak okrutni! Nie błagam o darowanie życia, lecz o krótką śmierć! Nie dręczcie mnie, wpakujcie w głowę litościwą kulę! Prośby tej możecie...
— Nikczemny tchórzu!
Słowa te wypowiedział z największą pogardą Landola. Wił się jak piskorz i patrzył na towarzysza niedoli szyderczo.
— Jeżeli kiedykolwiek wahałem się, co sądzić o twoim charakterze, teraz wszystko staje mi się jasne. Rzuć się przed nimi na kolana, łaź na brzuchu,

34