Strona:Karol May - Z Bagdadu do Stambułu.djvu/467

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   411   —

tylko na Wschodzie. W uporządkowanych stosunkach Zachodu byłoby to szaleństwem. Można sobie wyobrazić radość Czarnogórca, gdy znalazł córkę, jako żonę człowieka, dla którego chciał ją uratować. Ujrzał zaś tutaj nietylko córkę, ale i żonę, która przybyła do Stambułu za jedynaczką.
Dowiedział się o całym związku wydarzeń i pożądał zemsty. Był gotów wyszukać derwisza Ali Manacha, aby go zmusić do wyjawienia miejsca pobytu ojca; kosztowało mię trudu nie mało, zanim nakłoniłem go do tego, żeby tę wizytę zdał na mnie.
Teraz dopiero pokładliśmy się spać; a przyznaję z przyjemnością, że po przebytych wysiłkach zapadłem w sen natychmiast. Może byłbym nie zbudził się sam rano, gdyby mnie nie obudzono. Maflej posłał do domu ogrodowego z doniesieniem, że jakiś człowiek prosi mnie koniecznie o chwilkę rozmowy. Ponieważ na Wschodzie spać się musi w ubraniu, więc byłem gotów natychmiast. Spotkałem jakiegoś człowieka, który zapytał mnie o nazwisko i zaprosił, żebym przyszedł do domu na St. Dimitri, gdzie byłem z Juteborgczykiem; pragnie on ze mną pomówić, a sprawa nie cierpi zwłoki.
— Czego on chce? — pytałem.
— Nie wiem, — brzmiała odpowiedź. — Mieszkam w pobliżu; przyszedł do mnie gospodarz z prośbą, żebym się udał do ciebie.
— Więc powiedz mu, że zaraz przyjdę!
Dałem mu za drogę i odprawiłem. W pięć minut potem byliśmy z Omarem już w drodze. Wobec niepewności w takiej winiarni nie uważałem za stosowne iść w pojedynkę, a Halefa nie chciałem trudzić, bo był zraniony. Na małych najętych koniach, za którymi kłusowali ich właściciele, trzymając się ogonów, jechało się dość prędko. Gdyśmy przybyli na miejsce, wyszedł gospodarz naprzeciw nas aż do drzwi. Ukłonił się bardzo uniżenie i zapytał:
— Effendi, czy to ty jesteś tym Niemcem, który był u mnie z niejakim Hamzadem el Dżerbaja?