Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/403

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   379   —

anopola dozorcy więziennego należy szukać w ruinie w Ostromdży. Ale ruina mogła być bardzo obszerna. Może ci ludzie przebywali tam tylko w nocy, albo wogóle tylko o pewnym czasie.
Potem dowiedziałem się, że istnieje stary Mibarek, tak zwany święty, który wtajemniczonych, jeśli wykażą się znajomością umówionego słowa, zawiadamia, gdzie znajdują się owi trzej ludzie. Ale, kto był ten „święty“, zajmujący mimo swej świętości to stanowisko w związku zbrodniczym? Gdzie go znaleźć? Czy może także w ruinie? Jakiem to słowem należało wylegitymować się przed nim?
„Świętego“ spodziewałem się odszukać z łatwością; ale wydobyć od kogo hasło było rzeczą niezmiernie trudną, kto wie, czy wogóle możliwą. Chybaby napaść na starego z nienacka i wydrzeć mu tajemnicę w ten sposób.
W każdym razie nie wątpiłem, że ci dwaj pijacy wizbie, są dla mnie aż do jutra zupełnie nieszkodliwi. Wkrótce popili się pewnie tak, że postradali rozum. Może nie pomyśleli o tem, żeby zażądać jadła i zostali umieszczeni w jakim kącie, aby tam przespali swoje przepicie.
To było oczywiście dla nas bardzo korzystne, bo w takim razie nie ostrzeżono przed nami ściganych przez nas zbrodniarzy. Mogłem cały czas dziś od południa do jutra w południe — gdyż pierwej nie należało pijanych spodziewać się w Ostromdży — zużyć na szukanie zbiegów.
Teraz, kiedy nic już do podsłuchania nie było, leżąc, wysunąłem się po ziemi, niedosłyszalnie z poza wiązek i przesunąłem się do sypialni. Była zamknięta od wewnątrz. Gdy z lekka zapukałem, otworzył Halef, który tam siedział z towarzyszami i parobkiem.
— Musieliśmy oczywiście zaryglować, zihdi — tłómaczył po cichu. — Tym łotrom mogło wpaść na myśl, zaglądnąć, czy tu niema kogo.
— Całkiem słusznie. Gdzie domownicy?