Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   214   —

— Nie.
— Moja wiadomość warta o wiele więcej!
— Wątpię bardzo.
— Daj przynajmniej dziewięćset!
— Nie.
— Ośmset! — Także nie.
— Zważ, że idzie o twoje życie!
— Za swoje życie nie daję ani piastra.
— Jakto? Nie przedstawia dla ciebie wartości?
— Bardzo wielką, ale ono jest w ręku Boga. Czyż Koran nie powiada, że Allah zaraz na początku oznaczył długość życia każdego człowieka?
To widocznie wprawiło go w kłopot. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Dlatego mówiłem dalej:
— Widzisz więc, że dopuściłbym się grzechu, płacąc za swoje życie pieniądzmi. Doczekam przeznaczonej mi godziny, czy dam pieniądze, czy nie dam.
Na to przemknęło mu coś po twarzy; przyszła mu jakaś myśl zbawienna.
— Panie, wszak jesteś chrześcijanin?
— Tak.
— A więc możesz sobie życie przedłużyć.
— Jakto? — Allah oznaczył tylko długość życia swych prawowiernych wyznawców.
— Istotnie?
— Tak.
— Więc my, chrześcijanie, możemy przedłużać nasze życie?
— Tak, zapewne.
— W takim razie Allah był dla nas chrześcijan o wiele łaskawszy, niż względem was. Woli nas, niż was, myśmy jego ulubieńcy. Życie to dar najkosztowniejszy ze wszystkich, jakie otrzymaliśmy z ręki Boga. Kto od Boga ma zarazem władzę powiększania tego daru, ten w wyższym stopniu cieszy się łaską stwórcy niż ten,