Strona:Karol May - W wąwozach Bałkanu.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   159   —

żeby wystrzelił na próbę. W takim razie musieliby wyjść z nim przed chatę, a ja miałbym sposobność powstać.
— Co ty powiadasz? — zapytał rusznikarz. — Znasz wszelkie rodzaje broni?
— Tak.
— A taki rodzaj znasz?
Wskazał na sztuciec Henryego.
Halef wziął broń do ręki, przypatrzył się jej, a potem odpowiedział:
— Bardzo dobrze, to strzelba repetierowa z Ameryki.
— Nie widzieliśmy jeszcze nigdy takiej strzelby i sądziliśmy, że to zabawka.
— To strzelba, z której można, nie nabijając zakażdym razem, wystrzelić dwadzieścia pięć kul.
— Oejun-zen — przesadzasz! — zawołał rusznikarz.
— Mówię prawdę. W kraju, który wymieniłem, żył wielki mistrz w wyrabianiu broni. On wynalazł ten rodzaj, ale to był dziwak. Myślał, że wytępionoby wszelką zwierzynę, gdyby takich strzelb było więcej. Dlatego nie postarał się o patent na swój wynalazek i zachował tajemnicę dla siebie. Zrobił kilka takich strzelb i wkrótce umarł. Drudzy chcieli zbadać tę tajemnicę, ale kto rozebrał części strzelby, nie mógł ich już złożyć napowrót. Strzelba była już nie do użycia. Tych kilku, którzy je posiadali, zginęło w puszczy, a ich strzelby się pogubiły. Ta strzelba to może jedyna z tych, jakie istnieją. Nazywa się sztuciec Henryego. Bardzo jestem ciekaw, jak się w wasze ręce dostała.
— Kupiłem ją w Stambule od pewnego Amerikaly — rzekł rusznikarz.
— Nie postąpił roztropnie, sprzedając ją. Ta kula za lufą jest na naboje. Przesuwa się sama po każdym strzale, tak że następny otwór z nabojem sam przykłada się do lufy. Czy wam to pokazać?
— Tak, pokaż!
— Ale jak mógł ci Amerikaly sprzedać strzelbę i nie pouczyć o jej mechanizmie?
— Zapomniałem go o to spytać.