Strona:Karol May - W krainie Taru.djvu/179

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

gdzie źródło twego powodzenia! Ty nie postępujesz bezmyślnie według przykazań kismetu, lecz w każdej okoliczności torujesz sobie drogę sam, wedle własnej woli...
— I ty także możesz zdobyć się na to. I to bardzo łatwo.
— O, nie! Ani mnie, ani żadnemu innemu człowiekowi udać się to nie może, bo nie mamy ku temu siły. Radbym tylko wiedzieć, kto udzielił jej tobie?
— Sprawiła to miłość. Powiedziałem ci już, iż jest ona matką zbawienia i szczęśliwości. Twój kismet jest tyranem, pod którego nogami tarzasz się jak robak marny, w obawie, aby cię nie roztratował. Wpił się bowiem w szpik twoich kości i owinął o twoją duszę jak wąż. Ogłusza cię i oślepia, ażebyś nie miał pojęcia o kajdanach, w które cię zakuwa. Wsącza swe okrutne prawa w krew twoją i wydaje ci rozkazy za pośrednictwem twoich namiętności. Opanowany przezeń, nie masz własnej mocy, ani woli, ani nadziei, bo kismet wszystko zgóry już oznaczył. Berłem jego gwałt, a islam nauką, którą głosi. Bo godło waszej wiary, kumara w kształcie półksiężyca, jest jakby znakiem zakrwawionej krzywej szabli Mahometa, zapomocą której ugruntował prorok swą religję wśród ciemnych i fanatycznych ludów! Nad wyschłą studnią kismetu zmarniała wasza miłość i jesteście wcieleniem nienawiści, zemsty oraz zbrodni, pomimo że uważacie się za wybranych ulubieńców Allaha. Kismet odebrał wam wolność i uzdolnienie do czynów, do życia,

179