Strona:Karol May - W Kordylierach.djvu/506

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
—   464   —

doceniają dotąd. Wszak to żołnierz w żołnierza, sami niemal bohaterowie, i jeden da radę dziesięciu nawet dzikim.
— Pshaw!
— No, no, towarzyszu! nie mów hoc zawczasu. Tak naprzykład van het Roer podczas ostatniej bitwy potrafił, ukrywszy się za skałą, położyć trupem paruset Zulów. iluż więc można liczyć przeciwników na niego jednego?
— Ilu chcesz, byle tylko mnie pod rękę się nie nawinął, bo wtedy miałby się z pyszna. Zresztą sądzę, że nie przyjdzie nawet do starcia z Boerami. Plan nasz jest wręcz znakomity, i niechybnie wygramy sprawę, być może bez jednego wystrzału.
— Masz na myśli zasadzkę w Groote?
— Nieinaczej. Zbadałem teren aż do najdrobniejszych szczegółów. I wiesz co? Wątpię, aby się znalazło na świecie drugie miejsce, tak nadające się do planowanej przez nas pułapki, jak to właśnie. Jest to olbrzymia kotlina, otoczona ze wszystkich stron stromemi ścianami skał, bez żadnego wyjścia. A jednak ja w górze znalazłem szczelinę, przez którą można wydostać się na grzebień górski i stamtąd już bez trudności zejść w sąsiednią dolinę. Owóż obmyśliłem taki plan: Zulowie znajdują się w okolicy Kerpass, a wąwóz Groote w pobliżu Kleipass. Skoro tylko Boerowie natrą na nas, zaczniemy uciekać umyślnie w kierunku Kerspass i podczas gdy główna nasza armia ukryje się w Zwarten-Rivier, część tylko uda się w głąb Groote. Nieprzyjaciel, rozumie się, pociągnie tam za nią, myśląc, że to cała nasza siła. Tymczasem jeden z naszych oddziałów obsadzi wyjście z głównej strony, a drugi zamknie odwrót w dole, i nieprzyjaciel, znalazłszy się w tej pułapce, jak szczur, prędzej czy później poddać się musi.
— A jednak plan ten jest zbyt zawiły i, powiem nawet, awanturniczy. Mogłoby się mianowicie w trakcie jego wykonania zdarzyć coś, coby nas zgubiło. Wystarczy,